-Miałaś zamiar mi o tym powiedzieć?- mówił przez zaciśnięte zęby.- Podobno mieliśmy być szczerzy wobec siebie. A ty do cholery ukrywasz to przede mną. Myślałaś, że się nie domyślę?- jego oczy stawały się coraz bardziej czarne.- Chciałaś się z nim sama spotkać?!- podkreślił słowo sama.- Odpowiedz mi do jasnej cholery!- wykrzyczał mi prosto w twarz. Nic nie mówiłam. Ani jedno słowo nie chciało wydostać się z moich ust. Stałam i patrzyłam się w jego czarne oczy, tak bardzo pragnę, aby powrócił szmaragd. Kiedy chciałam się wycofać do tyłu, Harry chwycił moje nadgarstki i obrócił tak, że teraz byłam przyciśnięta do blatu.
-Odpowiesz mi?- jego głos był dziwnie spokojny, lecz uścisk stał się mocniejszy. Łzy zaczęły gromadzić się w moich oczach. Ból przeszywał całe moje ciało.
-Sprawiasz mi ból.- wyszeptałam. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Po chwili zapanował mrok.
***
Do moich uszu doszły ciche słowa Harry'ego:
"Anali obudź się. Proszę."
Powoli odzyskiwałam przytomność oraz świadomość tego, co się wydarzyło dzisiaj rano. Kiedy podniosłam powieki do góry, moim oczom ukazała się smutna twarz bruneta. Gdy zauważył, że się obudziłam niemal mogłam dostrzec ulgę na jego twarzy. Harry pochylił się nade mną, po to aby złożyć pocałunek na moich ustach. Odepchnęłam go od siebie. Zaskoczony moją reakcją upadł na łóżko. Wyglądał na niezadowolonego. A co on sobie w ogóle myślał, że po tym wszystkim padnę mu w ramiona? Przykro mi, ale niestety byłeś w błędzie. Podniósł się i usiadł naprzeciwko mnie. Nagle poczułam jak moje nadgarstki zaczynają pulsować z bólu. Wyciągnęłam je spod kołdry. Były całe sine. Harry widząc jak wyglądają, pociągnął za nie i zaczął składać na nich delikatne pocałunki. Natychmiast je od niego zabrałam. Przy czym popełniając błąd. Jego źrenice znacznie pociemniały, a mięśnie się napięły. Widocznie nie był zadowolony moim zachowaniem.
-Przepraszam. Byłem poza kontrolą- powiedział ze spuszczoną głową w dół.
-Zauważyłam.- mruknęłam pod nosem.
-Po prostu chcę, żebyś była bezpieczna, a jeśli pójdziesz tam sama...- nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Harry zrozum jeśli nie pójdę tam sama to on zabije Lucy.- ostatnie słowa powiedziałam szeptem. Harry gwałtownie wstał z łóżka.
-Nie pozwolę ci się z nim spotkać!- krzyknął i uderzył pięścią w ścianę.
-Nie masz tu nic do powiedzenia, to jest moja decyzja. Zobaczę się z nim. Muszę.- obrócił się w moją stronę.
-Może i się z nim zobaczysz, ale nie sama.- był coraz bliżej mnie.- Nie zostawię cię. Nie spuszczę cię z oczu. On nie zrobi ci krzywdy, tak jak wcześniej.- patrzył się prosto w moje oczy. Teraz i ja postanowiłam wstać.
-Harry, proszę. J-ja muszę jej pomóc.- z moich oczu zaczęły wypływać łzy.
-Nie odpuścisz prawda?- mówiąc to wycierał pojedyncze łzy z moich policzków. Potrząsnęłam przecząco głową- W takim razie nie mam innego wyjścia. Nauczę cię się bronić. Tylko pamiętaj będę na ciebie czekał za rogiem, jeśli nie wrócisz do 30 minut, pobiegnę tam.- po tych słowach przyciągnął mnie do siebie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Gdy się do siebie oderwaliśmy, natychmiast się go zapytałam.
-Kiedy masz zamiar zacząć trening?- jego źrenice znów miały piękny odcień szmaragdu.
-Najlepiej od zaraz. Tylko jeszcze przed tym wstąpimy do ciebie po jakieś wygodne ciuchy. Bo jak zgaduje zapewne tu żadnych nie masz.-pokiwałam potwierdzająco głową i ruszyłam w stronę łazienki, po już na szczęście suche ubrania. Po pewnej chwili byłam już gotowa.
Droga do mojego domu minęła w ciszy. Kiedy byliśmy już na miejscu, Harry otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść.
Droga do mojego domu minęła w ciszy. Kiedy byliśmy już na miejscu, Harry otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść.
-Um, ty też idziesz?- zapytałam, nerwowo bawiąc się palcami.
-Tak.- powiedział obojętnym głosem. Splątał nasze palce i ruszyliśmy w stronę drzwi. Gdy tylko przekroczyliśmy próg, od razu z środka dobiegł nas głos mojej kochanej babci. Na widok bruneta obok mnie, mimowolnie uśmiech na jej pomarszczonej twarzy się powiększył.
-Anali, kim jest uroczy młodzieniec?- wzrok babuni skupiony był całkowicie na chłopaku.
-Jestem Harry Styles.- lokowaty zachował się jak gentlemen i ucałował dłoń mojej opiekunki. Z wrażenie wytrzeszczyłam oczy, nigdy bym nie pomyślała, że Harry Styles człowiek, który zabija ludzi potrafi się tak zachować.
-Jakie piękne imię.- brunet uśmiechnął się i objął mnie w talii.-A powiedzcie mi, czy wy jesteście razem?- zaniemówiłam na pytanie mojej babci. Nie wiedziałam co powiedzieć. Zaprzeczyć czy nie? Na szczęście z opresji uratował mnie chłopak stojący tuż obok mnie.
-Oh, tak jesteśmy.- popatrzyłam się na niego z morderczym wyrazem twarzy i aby uniknąć kolejnych pytań ze strony babci powiedziałam, że się nam śpieszy i pociągnęłam Harry'ego na górę do mojego pokoju. Chłopak umiejscowił się na łóżku. Zamknęłam drzwi i stanęłam naprzeciwko niego. Zapewne gdybym potrafiła zabijać wzrokiem, lokowaty dawno by już nie żył. Podniósł pytająco brwi do góry.
-Czemu powiedziałeś, że ze sobą jesteśmy?- skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej.
-A nie jesteśmy?- jego usta uformowały się w ten irytujący uśmieszek.
-Nie jesteśmy.- powiedziałam nieco się wahając.
-Czyżby?- pociągnął mnie w dół, tak, że wylądowałam na jego torsie.- Czyli nic do mnie nie czujesz? Nie podoba ci się sposób w jaki cię całuje, dotykam?- Jego usta wpiły się w moje. Swoje ręce umieścił nad moją pupą, zaś moje powędrowały w jego loki. Nasze języki walczyły o dominację. Owinęłam nogi wokół jego pasa. Harry błądził po moim ciele. Swoje usta przeniósł na moją szyję. Z moich ust wydobył się jęk rozkoszy kiedy lekko ścisnął moje pośladki.
-Harry.- nie dał mi dojść do słowa, ponieważ kolejny raz złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Lekko go od siebie odepchnęłam.- Harry muszę iść się ubrać. Mamy tylko dwa dni, abyś mnie czegoś nauczył.- po tych słowach zeszłam z niego i powędrowałam w kierunku szafy. Pięć minut zajęło mi wybranie, jakiś wygodnych ubrań. Ostatecznie zdecydowałam się na czarne getry i tą samą bluzę w, której pierwszy raz spotkałam Harry'ego. W mojej głowie ukazały się obrazy z tamtego dnia. Wszystko po kolei. Do tej pory nie mogę wymazać z pamięci śmierci tego człowieka. Potrząsnęłam głową, odrzucając od siebie jakie kol wiek myśli na temat tamtego dnia. Przed zamknięciem drzwi od łazienki powstrzymał mnie głos Harry'ego.
-Następnym razem dokończymy to co zaczęliśmy.- zignorowałam jego słowa i zamknęłam drzwi. Szybko włożyłam na siebie ubrania i związałam włosy w wysokiego kucyka.
***
-To tutaj.- powiedział kiedy weszliśmy do ogromnej sali treningowej. Na samym środku znajdowało się podwyższenie, obłożone matami. Po lewej stronie przy oknach ring do walk bokserskich. Ciekawe po co jest im potrzebny? Następnie po prawej stronie był sprzęt do ćwiczeń oraz lustra ciągnące się od podłogi do sufitu. Oprócz tego, w sali znajdował się zbiornik z wodą oraz plastikowe kubki. Lecz moja uwaga była skupiona na pewnym stole z rozłożoną bronią. Naprzeciwko niego znajdowały się metalowe tarcze, które zapewne służyły jako cel. Czy on mnie będzie uczył jak strzelać z broni? Mam nadzieję, że nie.
-Chodź na maty, na samym początku nauczę cię podstawowych ruchów obronnych. Ponieważ mamy mało czasu- znów ten cholerny czas, gdyby tylko mógł stanąć w miejscu- pokaże ci te ruchy i gdy je opanujesz przejdziemy do strzelania z pistoletu.- gdy usłyszałam ostatnie słowa, oczy rozszerzyły mi się do niemożliwych wymiarów.
-A to strzelanie jest konieczne?- zapytałam, chociaż dobrze znałam odpowiedź.
-Tak i to bardzo.- właśnie tego nie chciałam usłyszeć- Anali nie martw się. To tylko dla twojego bezpieczeństwa, nigdy nie będziesz musiała jej używać.- pokiwałam głową i ruszyłam razem z nim na maty. Harry stanął za mną i odpowiednio ustawiał części mojego ciała oraz pokazywał jak wykonywać dany ruch. Na samym początku uczył mnie jak uniknąć i obronić się przed ciosem np. skrętów oraz odpowiedniego ułożenia rąk.
-Zapamiętaj, że Jerry najczęściej uderza prosto w twarz, więc najlepiej jakbyś ręce miała na wysokości swojej twarzy. Również gdyby cios był z zaskoczenia, ręce automatycznie pójdą do przodu a ciało będzie odchylone do tyłu.- tłumaczył i pokazywał mi masę ruchów. Kiedy je opanowałam przeszliśmy dalej. Następne były kopniaki. Później jak uwolnić nadgarstki, kiedy są przymocowane do ziemi. Harry siedział na mnie okrakiem, a moje ręce trzymał po obu stronach mojej głowy.
-Gdybyś znalazła się w takiej sytuacji, to musisz zacząć unosić biodra do góry. Spróbuj.- kiedy zrobiłam to dwa razy z jego ust wydobył się jęk rozkoszy.- Masz go z siebie zrzucić, a nie sprawiać mu przyjemność. Biodra masz wypchnąć do góry, nie do przodu. Chociaż mi się bardziej podoba ten sposób.- wymruczał mi do ucha. Czułam jak na moje policzki wlewa się czerwień.- Spróbuj jeszcze raz.- za drugim razem popełniłam ten sam błąd.- Jeśli tym razem zrobisz to samo, to idziemy do łóżka.- jego szmaragdowe oczy błyszczały. Tym razem zrobiłam to poprawnie, lokowaty pokazał mi dalsze etapy.
Następnego dnia nadeszła nauka strzelania z broni. Nie byłam z niej zadowolona. Nie wiadomo z jakich przyczyn, ale nie chciałam trzymać pistoletu w rękach.
-Anali, to dla twojego bezpieczeństwa. Musisz nauczyć się nią posługiwać.- jego głos był niemal, że błagalny.
-Dobrze, zaczynajmy.- w moim głosie można było usłyszeć małe wahanie. Harry wziął broń do ręki. Nie mogłam uwierzyć w to, ile osób zostało zabitych przez niego i właśnie tą bronią. To wydawało się takie nierealne. Kiedy się nią posługiwał, wyglądał jakby był do tego stworzony. Gdybym go zobaczyła na ulicy uznałabym, że jest normalnym chłopakiem, lecz kiedy trzyma broń wszystko jakby jest w nim inne. Liczne tatuaże oraz pistolet idealnie do siebie pasują. Tak jak i do niego. Zapewne wszyscy ludzie co mieli z nim do czynienia, co go znają lub o nim słyszeli widzą w nim tylko maszynę do zabijania. Człowieka bez uczuć. Kogoś kogo trzeba unikać. Ludzie się go boją. Ale ja widzę w nim zupełnie co innego. Wiem co przeszedł, jak trudną miał przeszłość, że to co było dla niego wszystkim, zostało mu odebrane. Teraz próbuje mnie ochronić przed tym całym złem. Nie chcę mnie stracić. Czy to możliwe, że ja jestem dla niego wszystkim? Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos osoby, którą od miesiąca i tygodni przepełniona jest moja głowa.
-Strzelaj.- wykonałam jego polecenie, oczywiście z jego niezbędną pomocą. Dopiero za 8 razem strzeliłam sama i ku mojemu zdziwieniu udało mi się.
-Widziałeś?- powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Zaraz, zaraz. Czy ja się cieszę, że udało mi się strzelić z pistoletu?
-A nie mówiłem, że ci się uda.- po tych słowach wziął mnie na ręce i zaniósł na ring. Tam wzięliśmy się za jedzenie, które przyrządził Harry. Kiedy lokowaty nachylił się nade mną, aby złożyć pocałunek na moich ustach, kolejny raz zauważyłam jego naszyjnik. Był to mały srebrny samolocik. Zastanawiało mnie czemu go zawsze nosi? Ani razu go jeszcze nie zdjął.
-Um, Harry?- jego zielone tęczówki popatrzyły prosto w moje, tym samym dając mi znak, abym kontynuowała.- Dlaczego ciągle nosisz ten wisiorek?- pokazałam na niego palcem.
-Dostałem go od rodziców na 10 urodziny, od tamtego momentu go nie ściągam. Jest to jedyna pamiątka, która mi po nich została. Oczywiście nie licząc wspólnych zdjęć. Moja mama mi kiedyś powiedziała, że jeśli kiedyś odejdą z tego świata to i tak zawsze będą ze mną. Pokazała w tedy palcem na właśnie ten wisiorek. Jest on u nas od pokoleń, moja mama dostała go od taty. Miał on oznaczać, że na zawsze będzie tylko jego oraz, że nigdy jej nie opuści.- w moich oczach zbierała się słona ciecz. Podeszłam do niego i zatopiłam się w jego ramionach. Najwyraźniej taki gest mu wystarczył. Po chwili zadałam jeszcze jedno pytanie.
-A co oznacza ten samolocik?- odsunęłam się trochę, aby móc spojrzeć w jego oczy.
-Razem polecimy ponad czas.- nic więcej nie powiedziałam. Złączyłam tylko nasze usta w delikatnym pocałunku.
---------------------------------------------
Przepraszam was ♥
Dobrze wiem, że rozdział miał pojawić się koło środy, a jest sobota. No więc miałam już napisaną większą część, ale niestety zgubiłam z nim kartkę. No i wyszło tak, że musiałam napisać wszystko od początku. Sami widzicie jaki wyszedł. Bardzo was za to przepraszam i wiem, że rozdział nie wyszedł najlepiej. ;c
Kocham was i bardzo proszę o zostawienie komentarza. Wystarczy tylko jedno słowo. Chciałabym wiedzieć ile osób czyta to ff. Z góry wam dziękuje. ♥
Super!!!! Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńOuuu kocham.! <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM! Zapraszam też do mnie ^^ http://badsidefanfiction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGenialne #,#
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńMusisz dodać następną czesc ;***
OdpowiedzUsuńW prawdzie zaczęłam kompletnie od końca, ale mimo to bardzo mi się spodobało ^^
OdpowiedzUsuńBiorę się do czytania !
Mogłabyś mnie informować na tt? @LadyMhor
Zapraszam również do siebie:
www.fallen-zayn-fanfcition.blogspot.com
Co połączyło Harrego i Zayna, dwóch nienawidzących się gangsterów? Dlaczego są w stanie oddać własne życie byleby wygrać z rywalem?
Będę wdzięczna za kazdy komentarz :))
Dziękuję, oczywiście z chęcią będę cię informować. ♥
UsuńNa pewno zajrzę i zostawię komentarz :)
Kiedy 15???
OdpowiedzUsuńJeszcze nad nim pracuję :/ Ale postaram się dodać jutro :)
Usuń"Razem polecimy ponad czas" ndosudhshsksofurehdododudhehskldodisuwhejdjfif <3 o bosz...
OdpowiedzUsuńKOCHAM! KOCHAM! KOCHAM!
Życzę weny i niecierpliwie czekam na następny rozdział ~> błagam dodaj go szybko :)
Zapraszam też do siebie babyfanfiction.blogspot.com xx
Nie wytrzymam :/ kiedy next???
OdpowiedzUsuńJutro, ponieważ dzisiaj nie dałam rady dodać, z powodu urodzin mojego przyjaciela.
UsuńStrasznie przepraszam. ♥ Wiem, że strasznie zwlekam z tym rozdziałem. Przepraszam ♥
Kocham ♥
No fuck :/ kiedy nastepny????
OdpowiedzUsuń