niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 10

Znajdowałam się w ciemnym i wilgotnym pomieszczeniu. Ledwo dostrzegałam swoje ręce. Kilka razy wstawałam i błądziłam po pokoju, w poszukiwaniu drzwi. Ostatecznie się poddałam. Zapewne i tak są zamknięte. Osunęłam się na podłogę i dałam upust emocjom. Łzy strumieniami lały się po moich policzkach. Tkwię tu już jakieś dwa dni. Umieram z głodu, cała jestem obolała oraz pocięta w niektórych miejscach ciała. Mam nadzieję ,że nie zostaną blizny. Po gówno się tym zadręczam, nie wiadomo czy w ogóle kiedyś stąd wyjdę. To wszystko wydarzyło się zaledwie w jeden miesiąc. Gdybym nie poszła wtedy do lasu...
"Nie! Przestań się zadręczać 'Co by było gdyby?'. Stało się i nie cofniesz czasu do tamtego momentu. A nawet jeśli byś dała radę. To czy na pewno chcesz stracić Harry'ego?" Przemówił cichy głosik w mojej głowie. Sama nie wiedziałam czego chcę. Z jednej strony chciałabym, aby zostawił mnie w spokoju, a z drugiej ,żeby został na zawsze. W końcu...
W tym momencie do pomieszczenia wpadło ostre światło. Zmrużyłam oczy. Do środka wszedł Jerry. Kucnął naprzeciwko mnie. W ręce trzymał nóż. Na jego twarzy widniał krzywy uśmiech.
-Jak ci minęły dni, skarbie? Nie martw się Harry nie długo się zjawi.- powiedział szorstkim głosem- W tym czasie trochę się zabawimy.- przejechał nożem po moim policzku. Nie przeciął go. Skrzywiłam się na jego słowa i jeszcze mocniej przywarłam plecami do ściany. Wsadził ostrze do tylnej kieszeni spodni. Nachylił się nade mną. Jego ręce powędrowały na moje biodra. Przywarł do mojej szyi swoimi ustami. Zaczął błądzić  palcami po moim ciele. Oblała mnie fala obrzydzenia. Zszedł ustami na mój dekolt. Z całych sił próbowałam go od siebie odepchnąć. Niestety bezskutecznie, ale i tak nie miałam zamiaru się poddać. Chwycił za koniec mojego podkoszulka i pociągnął go w górę. Łzy lały się z moich oczu. Bluzkę rzucił w kąt. Zostałam w samym staniku. Modliłam się o jakiś cud. Chwycił mnie za tył głowy i natarczywie przywarł swoimi ustami do moich. Nie oddałam żadnego pocałunku. Miałam mocno zaciśniętą szczękę oraz zamknięte oczy. Nie chciałam go widzieć. Nie chciałam widzieć tej całej sytuacji. Nie chciałam widzieć tego jak nisko upadłam. Gdyby kiedyś, ktoś mi powiedział ,że coś takiego się stanie. Zapewne uznałabym ,że jest chory psychicznie. A teraz gdyby ktoś mi powiedział ,że zobaczę jak zabijają moich dziadków. Zapewne bym mu uwierzyła. Przez ten cały miesiąc ,zauważyłam ,że wszystko jest możliwe. Jerry powędrował palcami na zapięcie mojego stanika. Kiedy myślałam ,że już nic mnie nie uratuje. Usłyszałam strzał pistoletu. Jerry potoczył się na bok. Teraz mogłam zauważyć kto jest moim wybawicielem. Był to Harry. Stał w progu drzwi. Na jego twarzy widniała ,tylko wściekłość. Nic więcej. Żadnego współczucia, obrzydzenia, smutku. Tylko złość. Gdyby mógł zabijać wzrokiem, byłabym martwa. Ale to nie moja wina ,że mnie porwał i próbował zgwałcić oraz zabić. Mimo całego bólu podniosłam się i szybko założyłam na siebie podkoszulek. Niestety nie mogłam znaleźć mojej bluzy. Przegrana podbiegłam do Harry'ego. Sama nie wiedziałam co robić. Uciekać, stać w miejscu, podziękować? Zamiast tego powiedziałam tylko:
-Na szczęście do niczego nie doszło.- popatrzył na mnie, jak na największą idiotkę na świecie.
-Bo przyjechałem na czas. Do jasnej cholery! Jak ty wyglądasz!? Co on ci zrobił!? Kurwa, czemu w ogóle poszłaś sama do tego pieprzonego lasu!? Co ty sobie myślałaś?!- krzyczał na mnie, jakby to była moja wina. Kolejny raz czułam się jak nic nie warte gówno.
-Nic sobie nie myślałam. To nie była moja wina, że próbował mnie zgwałcić oraz zabić, żeby cię zrujnować! Wcale nie chciałam grać jakieś roli w twoim życiu! Nie prosiłam o to! To ty mnie w to wplątałeś! Zamiast zostawić mnie w spokoju, pozwolić odejść. Ty musiałeś mnie mieć. Bo masz każdą, a ja jestem pierwszą ,której nie możesz posiadać na własność! Zrozum to nigdy nie będę twoją kolejną zabawką!- słowa płynęły ze mnie jak potok. Oczy Harry'ego pociemniały. Zaczyna się...
-Oczywiście to nigdy nie jest twoja winna! Zawsze moja! Zawsze to ja kurwa robię coś źle! Tak?! Jesteś naiwna myśląc ,że w ogóle jakąś grasz. Jesteś kolejna pierdoloną dziwką! Nic nie wartą dziwką! Pamiętaj ja cię w nic nie wplątałem, sama to zrobiłaś.- jego słowa zraniły mnie doszczętnie.
-Skoro jestem nic nie wartą dziwką, to po co tu przyszedłeś? Po co mnie uratowałeś? Po co Harry?- nie miałam już siły na nic. Nawet na krzyk. Kiedy miał coś powiedzieć usłyszeliśmy kaszlnięcie. Był to Jerry.
W tym samym momencie popatrzyliśmy się w jego kierunku. Próbował się podnieść.
-Nie zabiłeś go?- nie odpowiedział na moje pytanie, tylko pociągnął mnie za rękę. Zaczęliśmy uciekać.
-Szybciej.- pospieszał mnie. Próbowałam mu dorównać niestety, nie dałam rady. Kiedy dobiegliśmy do auta, zorientowałam się ,że nadal trzymamy się za ręce. Szybko go puściłam.
-Wsiadaj.- rzucił beznamiętnym tonem. Przez całą drogę nie rozmawialiśmy. Nie miałam nawet zamiaru zaczynać "rozmowy". Jego mięśnie były napięte. Z całych sił trzymał kierownice, aż mu pobielały knykcie. Wiedziałam ,że nadal jest zły. Zastanawiałam się czy odpuści sobie i zawiezie mnie do domu, czy pojadę z nim do jego mieszkania. Oczywiście, Harry postanowił zawieść mnie do swojego mieszkania. Ciekawe jak to będzie wyglądać. Otworzył mi drzwi, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Gdy weszliśmy do środka, rzucił mi jakiś swój top i kazał iść się umyć. Zrobiłam to co powiedział, nie miałam zamiaru się z nim kłócić.Odpuściłam ciepłą wodę. Próbowałam to z siebie zmyć. Ten cały brud. Po moim ciele lała się woda zmieszana z krwią. Stałam we własnej krwi. Umyłam włosy i kiedy czerwona ciecz przestała kapać, wyszłam. Powycierałam się ręcznikiem i ubrałam top. Gdy minęłam się z Harry'm w drzwiach, powiedział tylko:  "Na stole masz jedzenie". Nie spojrzał na mnie. Wzrok miał wbity w podłogę. Jego głos nie wyrażał żadnych emocji.  Nie sądziłam ,że będzie taki zły. Nie przypuszczałam ,że będę dla niego nikim. Ruszyłam w stronę kuchni. Na stoliku znajdowały się cztery kromki i herbata. Wszystko pochłonęłam w trzy minuty. Nie zdawałam sobie sprawy z tego ,jaka byłam głodna. Weszłam do salonu, w nadziei ,że napotkam przygotowaną kanapę do spoczynku. Niestety jej takiej nie zastałam. Przeszłam przez salon, kierując się w stronę sypialni. Harry już leżał pod kołdrą.
-Ymm, Harry?- mój głos drżał.
-Tak?- mruknął. Było zbyt ciemno, abym dała radę zobaczyć wyraz jego twarzy.
-Gdzie mam spać?- zdobyłam się na odwagę, żeby zadać pytanie.
-Tu.- jego głos nic nie wyrażał. Zero emocji.  Niepewnie ruszyłam w jego stronę. Kiedy byłam na łóżku, Harry przyciągnął mnie do siebie i objął w pasie. To nie był czuły gest. Nie dla niego. Dla niego to był tylko dotyk. Potrzebował mnie tylko do ciepła.
-Nie!- powiedziałam stanowczym tonem i odsunęłam go od siebie. Miałam już dość. Chciałam wiedzieć. Wstałam i zaświeciłam światło. Wyglądał na zaskoczonego, moim zachowaniem.- Może dla ciebie to tylko dotyk, ale dla mnie to coś więcej. Powiedziałeś ,że jestem nic nie wartą dziwką, że nie gram żadnej roli w twoim życiu. To po co, to wszystko? Harry pogubiłam się w tym.- głos mi się łamał. Nie dałam rady być twarda. Usiadłam na skraju łóżka. Harry przeczesał ręką włosy i usiadł koło mnie.
-Nie chciałem tego powiedzieć.
-Ale powiedziałeś.- nawet nie miał pojęcia ,jak jego słowa mnie zraniły.
-Wiem i tego żałuję. Anali nie jesteś nic nie wartą dziwką. Nie dla mnie. Grasz pierwszoplanową rolę w moim życiu. Nawet jeśli bardzo bym bardzo chciał, aby tak nie było. To nie potrafię tego zmienić. Kiedy cię dotykam pojawia się myśl "Będzie przez ciebie cierpieć". Nie chcę ,żeby tak było. Nie chcę cię skrzywdzić. Na litość boską, ja chcę cię ochronić. Ochronić przed tym całym złem. Nie wiem dlaczego, nie wiem z jakiego powodu ,ale ty jesteś inna. Jest coś w tobie co mnie do ciebie przyciąga i nie pozwala stracić.- mówiąc to nie patrzył na mnie, lecz przed siebie. Po chwili spojrzał mi prosto w oczy. Jakby szukał jakiejkolwiek w nich odpowiedzi. Nie dostał jej. Nie umiałam dobrać słów. Mój język był zaplątany. W gardle czułam ogromną gule. Nie potrafiłam wydobyć z siebie, ani jednego słowa. Przy okazji sparaliżowało mnie. Nie wykonałam ,żadnego czułego gestu, nie powiedziałam nic.
-Wiesz co, zapomnij o tym co powiedziałem.- wstał i wyszedł z pokoju. Jakiś głosik w mojej głowie mówił "Dalej biegnij za nim!", natomiast drugi "Zostaw, nie jest tego wart". Posłuchałam się pierwszego. Szybkim krokiem wyszłam z sypialni. Zastałam go w kuchni. Był obrócony do mnie tyłem. Opierał się o blat. Z świstem wypuściłam powietrze. Gdy byłam bliżej niego ,zauważyłam jego napięte mięśnie. Ciemna strona wzięła górę. W myślach życzyłam sobie powodzenia. Wślizgnęłam się pomiędzy niego a blat. Popatrzył na mnie, wyraźnie zaskoczony. Jego oczy były ciemne, już nie szmaragdowe a czarne. Panował w nich istny chaos. Trwała wojna pomiędzy dobrem a złem. Jak na razie wygrywało zło. Położyłam ręce na jego przedramionach i zaczęłam mówić.
-Przepraszam. Nie miałam pojęcia jak się w tedy zachować. Co miałam powiedzieć, co miałam zrobić? Nie wiedziałam. Moja głowa nadal przetwarza wszystkie informację z ostatniego miesiąca. Tyle się w nim wydarzyło. Padło tak wiele słów, których do teraz żałujemy. Stało się tyle rzeczy, które do tej chwili nas gnębią. Przepraszam cię za to co powiedziałam, co zrobiłam. Rozumiem ,że cię to uraziło ,ale twoje słowa również mnie zraniły. Zniszczyły doszczętnie. Harry pamiętaj nie możesz cały czas uciekać. To wszystko cię dogoni. Nie wiem co czas nam przygotował, ale wiem ,że to nie będzie łatwe.- z jego oczu powoli znikała ciemność ,a na jej miejscu pojawiał się blask. Nagle przypomniałam sobie swój sen "Tylko ty masz moc, aby je rozjaśnić". Może chodziło o jego oczy. O jego serce. Po chwili przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta. Przycisnął mnie do blatu i wsadził ręce pod "mój" podkoszulek. Wplątałam palce w jego loki. Podniósł mnie do góry, oplotłam go nogami wokół pasa. Niósł mnie do sypialni, ciągle całując. Ścisnął moje pośladki. Z moich ust wydostał się jęk. Poczułam ,że się uśmiecha. Położył mnie na łóżku i lęgł koło mnie. Jedną ręką mnie objął ,a drugą lekko gładził mój policzek. Ja swoje umiejscowiłam na jego karku. Po chwili mnie pocałował. Byliśmy tak blisko. Niemal czułam bicie jego serca. Gdy się ode mnie oderwał, poczułam ,że się czerwienie. Byłam cała rozpalona. W duszy dziękowałam bogu, że jest zgaszone światło i praktycznie niczego nie widać. Po jakiś 10 minutach, wtuliliśmy się w siebie i odpłynęliśmy do pięknej krainy snu. Chociaż moim zdaniem, teraz piękniejsza była rzeczywistość.

Wygrało dobro...


-----------------------------------------------------
Nareszcie 10 rozdział! ♥ Jestem ciekawa, czy się wam spodobał.
Zostawcie po sobie ślad, w postaci komentarza. Dla was to tylko chwila, a dla mnie to tak wiele znaczy. ♥ 
Gdyby ktoś jeszcze nie widział zwiastunu, to zapraszam tutaj ---> http://www.youtube.com/watch?v=jwlOkNZxgng

6 komentarzy:

  1. Genialny rozdział ;* Czekam na nn ;D


    /Paula;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nn ?


    /Paula ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak najszybciej dodawaj nowy rozdział! To jest genialne! Czekam z niecierpliwością na dalszą część

    OdpowiedzUsuń
  4. BOSKIE *.* Czekam na nexta. Tak przy okazji zerkniesz , zalezy mi na twojej opinii ---http://badsidefanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ♥ Oczywiście z miłą chęcią zajrzę ♥

      Usuń