czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 5



-Kotku chodź, śniadanie jest gotowe.
-Możesz tak do mnie nie mówić- ugh jak on mnie irytuje.
-No chodź i nie ględź tyle księżniczko.-wywróciłam oczami. Migiem wstałam z łóżka i ruszyłam za nim. Gdy byłam w kuchni zorientowałam się ,iż mam na sobie jego bluzkę. Chwila….
-Ymm, Harry?
-Tak Anali- odpowiedział ,kładąc na nasze talerze gorącą jajecznice oraz tosty. Do picia zrobił herbatę. Muszę przyznać ,że nie spodziewałam się tego po nim.
-Czy ty mnie ubrałeś?- wiem głupie pytanie.
-Tak.
-Aaa…- odpowiedziałam ,opuszczając swój wzrok na talerz. Nie miałam ochoty ciągnąć tego tematu.  – Dobre.- mówiłam z pełną buzią. Próbowałam się uśmiechnąć ,lecz jedzenie mi to uniemożliwiło. Widziałam jak bardzo próbuje się nie roześmiać.- Harry, kiedy mnie odwieziesz do domu?
-Hmm… Jutro- powiedział z zawadiackim uśmieszkiem na twarzy.
-Nie, nie spędzę z tobą kolejnej nocy.- mówiłam z drżącym głosem.
-Chyba nie masz wyboru- puścił mi oczko i wstał od stołu.
Postanowiłam się ubrać ,na szczęście w torebce posiadałam czyste i nowe ubrania, ponieważ po imprezie miałam nocować u Lucy.
-Gdzie mogę się przebrać?- natychmiastowo podszedł do mnie.
-Tam jest łazienka.- pokazał palcem na drzwi.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się nieśmiało.-Co ty robisz?
-No idę z tobą do łazienki.- powiedział.
-Harry…- jego głęboki śmiech wypełnił całe pomieszczenie. Chwilę potem wycofał się i usiadł na łóżku. Gdy wyszłam zastałam go w tym samym miejscu tylko ,że już przebranego. Zlustrował mnie od stóp do głów.
-Wyglądasz pięknie.- mrugnął do mnie. Czułam jak moje policzki stają się czerwone. Nagle poczułam jak ciągnie mnie za rękę ku wyjściu.
-Gdzie idziemy?- zapytałam, wpatrując się w niego z zaciekawieniem.
-Niespodzianka.- wyszeptał do mojego ucha i przygryzł jego płatek. Jęknęłam cicho gdy swoją rękę przeniósł na mój tyłek i lekko go ścisnął. Natychmiastowo go od siebie odepchnęłam. Zacisnął mocno szczękę. Wiedziałam ,że nikt nigdy mu się nie sprzeciwiał. 
-Chodź- powiedział szorstkim głosem i pociągnął mnie w stronę drzwi. Od razu wyrwałam rękę z jego uścisku. Jego oczy jeszcze bardziej pociemniały.
Gdy byliśmy koło auta ,Harry jak gentleman otworzył mi drzwi. Wybełkotałam pod nosem ciche „dziękuję”. On tylko się wyszczerzył. Tym razem nie był to ten jego uśmieszek, lecz zwykły, miły uśmiech.  Boże jaki on ma zmienny nastrój… 
Jechaliśmy w milczeniu. Co chwile spoglądałem na Anali. Kilka razy kładłem swoją rękę na jej nodze. Niestety za każdym razem ją strzepywała. Jaka ona jest zadziorna…                                                Pragnąłem przerwać tą niezręczną cisze, ale nie wiedziałem co powiedzieć. Nie chciałem  czegoś znowu palnąć. Więc stanęło na tym ,iż nic nie powiedziałem. Droga odbywała się tak, jak na początku w ciszy.  
Nareszcie dojechaliśmy. Szybko wysiadłem z auta i potruchtałem otworzyć Anali drzwi. Złapałem ją za rękę i splotłem nasze palce. Tym razem jej nie wyrwała. Szliśmy polną dróżką, powoli zbliżając się do celu.
-Teraz mi powiesz gdzie idziemy?- zapytała, spuszczając wzrok w dół.
-Jak już mówiłem to niespodzianka.- odpowiedziałem.
-Nie lubię niespodzianek.- wymamrotała, cicho pod nosem. Za pewne z nadzieją ,że nie usłyszę.
-Ale ta ci się spodoba.- w końcu podniosła wzrok do góry i skierowała go na mnie.
-Skąd o tym wiesz?- zapytała z małym uśmieszkiem na twarzy.
-Bo wiem.- usłyszałem jak cichutko chichocze. Szliśmy jeszcze jakąś chwile, dopóki nie dotarliśmy na miejsce. Po minie An nie mogłem za wiele się dowiedzieć. Była uśmiechnięta i zdziwiona?
-Jesteśmy- powiedziałem, patrząc się jej prosto w oczy. Ciągle się uśmiechała.
-Plac zabaw?- zapytała. Jej głos brzmiał na szczęśliwy.
-Tak. A nie lubisz ich?- spytałem. Mam nadzieje ,że je lubi. Błagam niech je lubi.
-Kocham!- pisnęła i pociągnęła mnie w stronę huśtawek. Huśtaliśmy się jakieś 2 minuty w zupełnym milczeniu. W końcu postanowiłem przerwać cisze.
-Przychodziłem tu jak byłem mały.- mówiłem patrząc się przed siebie.- Razem z mamą i siostrą. Czasami z tata ,jak miał czas.
-Gdzie są teraz twoi rodzice?- zapytała.
-Nie żyją.- powiedziałem łamiącym głosem.- Zginęli jak miałem 14 lat.- Anali zatrzymała się.
-Przepraszam, nie wiedziałam.- odparła, patrząc się z pełnym troski wzrokiem.- Jak chcesz to możemy iść.- uśmiechnęła się słabo.
-Nie, posiedźmy jeszcze trochę.
Po jakiś 10 minutach, wstaliśmy i poszliśmy tą samą dróżką co wcześniej. Nagle coś przykuło moją uwagę.
-Anali zaczekaj tutaj, dobrze?- skinęła ledwo co zauważalnie głową. Pocałowałem ją w policzek. Wzdrygnęła się. Zaśmiałem się gardłowo i poszedłem do mojego celu.
Zerwałem mały kwiatek i wróciłem.
-To dla Ciebie.- podałem jej stokrotkę.
-Dziękuje.- tym razem to ona mnie pocałowała (w policzek). Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się ogromy uśmiech. Patrzyliśmy się sobie tak w oczy jakąś dobrą chwile. Do póki nie wziąłem jej na barana. Wydała z siebie głośny pisk ,gdy ją podniosłem. Mocno się do mnie przytuliła. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Chyba już się mnie ,aż tak nie boi? Mam nadzieję…
Dotarliśmy do auta. Wsadziłem ją do środka i zapiąłem jej pasy. Cały czas się śmiała.

-No co? Nie chce ,żeby coś Ci się stało.- musnąłem jej usta i zamknąłem drzwi. Szybko wsiadłem do auta. Ruszyliśmy. Anali cały czas próbowała znaleźć jakąś dobrą piosenkę w radiu. Nareszcie się jej udało. Zdecydowała się na Avicii - Wake Me Up. Nagle zadzwonił mój telefon. Był to Niall.

-O co chodzi?...Serio?!...Nie dacie sobie rady beze mnie?... Na pewno?...Okey już jadę.- wspaniale! Po prostu wspaniale! Zacisnąłem mocniej palce na kierownicy, tak ,że pobielały mi knykcie.

-Harry co się stało?- zapytała, wpatrując się w moje oczy.

-Jest taka mała zmiana planów. Muszę coś załatwić za nim pojedziemy do domu.- mówiłem wpatrując się w drogę.

-Aha.- odwróciła głowę w stronę okna.

Gwałtownie zahamowałem.

-Zostań tu, za chwile wrócę. Okey?- patrzyłem się jej prosto w oczy, oczekując na odpowiedź.

-Okey.- pochyliłem się i pocałowałem ją w usta. Odwzajemniła pocałunek. Wysiadłem z samochodu i skierowałem się w stronę budynku.

                                                                           ~Anali~

Patrzyłam się na Harry’ego cały czas, dopóki nie zniknął mi z pola widzenia. Za ledwie wczoraj się go bałam a dzisiaj… dzisiaj się z nim całuję.

Ugh ,siedziałam w tym aucie jakieś dobre 20 minut. Nudziło mi się jak cholera. Postanowiłam zobaczyć czemu go tak długo niema. Wysiadłam z tego pojazdu i wolnym krokiem ruszyłam w stronę w ,którą kierował się Harry. Gdy weszłam do budynku, kolejny raz widziałam jak trzyma pistolet przyciśnięty do głowy jakiegoś człowieka. Mężczyzna przywiązany był do krzesła. Harry zadawał mu silne ciosy. Raz w brzuch ,a raz w twarz. Słona ciecz zaczęła gromadzić się w moich oczach. Mimo moich starań, łzy spłynęły po moich policzkach. Zadał mu kolejny mocny cios. Osobnik siedzący na krześle wył z bólu. Gdy miał go znowu walnąć, pisnęłam. Kurde, czy ja zawsze muszę piszczeć! Automatycznie wszyscy spojrzeli na mnie. Jego zielone tęczówki, pociemniały jeszcze bardziej.

-Kurwa, kazałem Ci zostać w aucie! Czy nie możesz mnie jeden raz posłuchać?!- zacisnął szczękę. Łzy jeszcze bardziej zaczęły spływać po moich policzkach. Nagle zauważyłam kogoś w kapturze. To był Niall!

-Czemu, to robisz! Czy ,aż taką przyjemność sprawia Ci odbieranie ludziom życia! A ty Niall, po Tobie się tego nie spodziewałam.- głos mi się łamał jak cholera!

-An, to nie to na co wygląda.- zbliżał się w moim kierunku.

-Czyżby? Czyli nie zadajecie cierpienia człowiekowi?!- jeszcze bardziej zaczęłam płakać.

-Może i tak…- był coraz bliżej mnie. Bum. Złapał mnie za nadgarstek. Wyrwałam się mu  i rzuciłam w bieg. Nie musiałam się oglądać ,aby wiedzieć ,że jest tuż za mną. Nie obchodziło mnie to ,że nie wiem gdzie się znajduje. Chciałam mu tylko uciec, chciałam być daleko od niego. Biegłam tak i biegłam ,aż natrafiłam na ślepą uliczkę. Po prostu wspaniale! Na marne szukałam jakiegoś wyjścia, nie było go. Harry stał przede mną. Jego oczy były zaszklone, a loki rozmierzwione. Obaj łapaliśmy oddechy.

-Anali proszę.- otarł moje łzy.- Pojedziemy teraz do domu. Okey?- mówił niemal błagalnie. Kiwnęłam głową. Wziął mnie na ręce i ruszyliśmy w stronę auta.





------------------------------------------------------------------------  

Dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Nawet nie wiecie jaka byłam szczęśliwa jak je zobaczyłam! ♥ Ten rozdział jest nieco dłuższy od pozostałych, mam nadzieję ,że się wam spodobał ♥♥ 

Tutaj macie ask. Zadawajcie pytanka ♥♥ 

 http://ask.fm/TimeMelStyles


1 komentarz: